vulvodynia.pl
strona główna / zaloguj się lub zarejestruj

bm

Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 15 wpisów - 1 do 15 (z 15 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • w odpowiedzi na: Jak wygląda wasza skóra? #3846
    bm
    Participant

    @agaa ja również tak mam, że objawy mi się nasilają po oddaniu moczu, a właściwie czasami czuje pieczenie a nawet ból jakby ten mocz mnie kaleczył… Jednak tak jak pisałam już wcześniej, trochę się będę powtarzać ;), najbardziej zauważyłam że ma to związek z tym co zjem, czasami chodzi o jeden produkt a czasami o jakiś mix. Wydaje mi się też że to jest tak, że skóra jest chora/podrażniona i pewne substancje tylko ją po prostu bardziej drażnią. Coś w tym też jest, że laktoza czy gluten mają wpływ na choroby autoimmunologiczne, w tym skóry, tak jest w moim przypadku, ale wydaje mi się, że pieczenie przy oddawaniu moczu to już wtórna rzecz. Kiedyś czytałam i obserwowałam jedzenie pod kątem zawartości szczawianów i salicylanów, i z tego co pamiętam nie wszystko, ale większość z rzeczy która ma dużo jednych i drugich substancji mi szkodziła – np. omijam buraki, bo odczuwam koszmarny ból przy oddawaniu moczu po ich zjedzeniu… Czasami też miałam tak, że jak odpowiednio zbilansowałam posiłek i „ukryłam” w nim to co mi szkodzi, to prawie nie miałam objawów. Zresztą, jest też taka dieta low-oxylate, która jest jedną z terapii w vulvodyni…

    w odpowiedzi na: Jak wygląda wasza skóra? #3828
    bm
    Participant

    Cześć,
    wycinek pobierali mi z przedsionka pochwy, bo tam mam najgorsze objawy. Z tego co wiem skóra/śluzówka w pochwie i właśnie w przedsionku jest zupełnie inna; cytologie mam np. zawsze w normie a z wycinka wyszła ta leukoplakia.
    Robiłam testy na nietolerancje pokarmowe, z krwi, oznaczają one ilość przeciwciał na dany produkt we krwi. Takie uproszczone wersje można podobno kupić też w aptece, choć co do ich wiarygodności są różne opinie. Myślę, że te testy najbardziej pokazują czego się po prostu za dużo je i organizm nie jest juz w stanie tego przyjmować, a czego po prostu za mało, dlatego najważniejsze żeby to zbilansować.
    Być może masz właśnie vestibulodynie albo jakąś konkretną chorobę skóry, tak jak tutaj o tym piszemy. Ja zmagam się z tą chorobą już w sumie 5 lat, i nie jestem wyleczona niestety, ale jednak mój komfort życia na codzień jest nieporównywalnie lepszy niż na początku, więc małymi krokami można poprawić swój stan. Naprawdę myślę, że sposób życia, dieta i obserwowanie siebie, jak się reaguje na różne sytuacje, pokarmy itd., może dać wskazówki do tego jak funkcjonować żeby polepszyć swój stan. Jeśli chodzi o dietę, jeśli np. miewasz jakieś problemy z żołądkiem warto też zadbać o niego – ja brałam różne probiotyki i Debutir (kwas masłowy), myślę że to też pomogło mi, bo naprawdę to ma przełożenie na układ odpornościowy, i mniejszą ilość infekcji, a to jak wiemy tylko zaognia sprawę.


    @Magi
    Tak, miałam leukoplakia z odczynem limfocytarnym, podobno w Centrum Onkologii trochę inaczej to opisują i leukoplakia to u nich właśnie rozrost, ale u mnie jest jeszcze ten odczyn limfocytarny stąd w sumie diagnoza że to choroba autoimmunologiczna, tak przynajmniej zrozumiałam. Spróbuję ten steryd, bardziej boje się, że może mi zaszkodzić, ale liczę jednak na to, że jednak pomoże. Fotodynamiki mam próbować jeśli ten steryd nie da jakiś spektakularnych rezultatów, bo podobno ona lepiej działa, ale teraz robią już tylko na Bródnie i są kolejki…

    w odpowiedzi na: Jak wygląda wasza skóra? #3821
    bm
    Participant

    Cześć Agaa,
    diagnozowałam się w Warszawie, tutaj mieszkam, ale to wcale nie ułatwia sprawy bo z chorobą męczę się już 5-6 lat. Biopsję zleciła mi ginekolog ze specjalizacją onkologiczną – Agnieszka Maździarz z Centrum Onkologii, teraz przyjmuje na Saskiej Kępie. Wcześniej vulvodynie zdiagnozował mi dr Leonowicz (na tym forum można znaleźć namiary na niego). W opisie badania mam leukoplakie z dużym odczynem limfocytarnym, i zarówno lekarz, który mi robił biopsję i wydawał wynik (swoją drogą polecam centrum Attis na Górczewskiej – szybko, sprawnie i w przyjaznych warunkach w przeciwieństwie do Centrum Onkologii, w którym najpierw próbowałam zrobić to badanie), jak i pani doktor która je zleciła zinterpretowały to jako rozrost nabłonka i chorobę autoimmunologiczną w moim przypadku. Zresztą, doktor Leonowicz, przy mojej ostatniej wizycie również wspominał, że vulvodynie coraz częściej traktuje się właśnie jako chorobę autoimmunologiczną, ale on już innych pomysłów na „rumień” nie miał, a amitryptyliny jak już chyba wcześniej pisałam już nie byłam w stanie brać. Mam także autoimmunologiczne zapalenie tarczycy czyli Hashimoto, więc niestety zgadzałoby się, że mam do tego skłonność, i z innych chorób współwystępujących przy Hashimoto (często jest kilka chorób autoimmunologicznych) u mnie wystąpiła akurat ta. Na razie dostałam leczenie podobne do tego stosowanego w liszaju, maść ze sterydem dermovate (któraś z Was tutaj o niej pisała) podobno dość bezpieczna. I na pewno spróbuję ją zastosować, zobaczymy czy coś z tego będzie. W dalszym etapie, może zostane skierowana też na terapie fotodynamiczną. Nie wiem jeszcze czy jest to dobry trop i leczenie, ale na pewno pierwszy raz odkąd mam te wszystkie dolegliwość mam na to jakiś „dowód”, diagnozę na papierze, na podstawie wycinka ze skóry, a nie tylko badania i wykluczenia innych chorób. Jest to w jakimś sensie ulga, bo wiele razy odbierałam wyniki posiewów które nic nie wykazywały oczywiście, więc nic mi nie powinno być, a było. Z tego względu, jeśli któraś z Was ewidentnie widzi na swoim sromie (nawet jeśli lekarz nie widzi) zaczerwienienie albo białe plamy, wypustki nawet najmniejsze, i trwa to wszystko naprawdę długo bez spektakularnej poprawy może warto pójść w te stronę i zdecydować się na takie badanie – nie trwa długo, jest w znieczuleniu miejscowym a wynik może być jakimś konkretem. Nie wiem jak to jest w przypadku takiej czystej vulvodyni, bo u mnie zawsze była bardziej vestibulodynia i dolegliwości głownie przedsionka pochwy ale też przy oddawaniu moczu (bez infekcji).
    Jeśli chodzi o to co piszecie o skórze i nawilżaniu, to mnie np. nie podrażnia maść i globulki Cicatridina z kwasem hialuronowym, oraz żel na rany Curiosin, w przypadku gdy mam taki rzut że mnie strasznie piecze stosuje Pantenol, chłodzi i trochę „odwraca” uwagę od pieczenia, tylko musi to być jakiś dobry Pantenol, warto przeczytać skład zanim się kupi, bez jakiś zapachowych substancji czy alkoholu, bo to też może podrażniać. Stosowałam też maść z witaminą A – Retimax, i łagodziła przez jakiś czas, ale potem w sumie zaczęła podrażniać. To jest też pewnie w innych wątkach, ale a propo skóry na sromie warto wyeliminować wszystkie drażniące rzeczy, zadbać o dobrą, bawełnianą bieliznę i używać jakiś naturalnych proszków do prania bielizny, najlepiej takich dla dzieci, mi to swego czasu znacznie zmniejszyło objawy pieczenia i swędzenia odczuwane na codzień. I jeszcze jedna rzecz, którą polecam zrobić to obserwować dietę, jak konkretne produkty czy posiłki wpływają na dolegliwości, bo ja taką zależność zauważyłam – zarówno pieczenie przy oddawaniu moczu, jak i samoistne swędzenie, pieczenie, parzenie. Generalnie zadbanie o dobre odżywianie i odpowiednią flore bakteryjną, też probiotyki, naprawdę zmniejsza ilość infekcji, w tym grzybic, a to też jest ważne, żeby nie drażnić tego sromu jeszcze bardziej. Z badań wyszło mi, że mam nietolerancję m.in. glutenu, nabiału, jajek i paru innych rzeczy i odstawienie na jakiś czas rzeczywiście dało poprawę, choć widzę też, że dieta musi być po prostu dobrze zbilansowana o odpowiednim PH, a chyba bardziej niż gluten szkodzi sam nabiał. Jeśli coś mnie podrażni, to pieczenie łagodzi wypicie np. lemoniady albo herbaty z dzikiej róży, napoju imbirowego, nawet kawy… czegoś z witaminą C albo rozgrzewającego, pobudzającego krążenie (ale np. żurawina polecana na pęcherz i infekcje mi szkodzi…).
    Z tej całej biopsji jest jeszcze jeden plus, mam takie wrażenie że w miejscu po wycinku zmniejszyły się dolegliwości, jest to miejsce, które mniej reaguje na dotyk, nie parzy aż tak i nie piecze, mały fragment, ale jednak odczucie którego dawno nie miałam w tym miejscu…

    w odpowiedzi na: Jak wygląda wasza skóra? #3813
    bm
    Participant

    Cześć,
    weszłam na forum pierwszy raz od dawna, ponieważ w międzyczasie próbowałam podejść do tematu od wielu różnych stron i wyleczyć się w końcu na dobre. Jestem właśnie świeżo po biopsji przedsionka, która potwierdziła leukoplakie, a na wizytę u lekarza (innego niż ten który zdiagnozował mi vestibulodynie) dopiero czekam. Tak czy inaczej, jeśli któraś z Was ma zdiagnozowaną vestibulodynię, charakterystyczny rumień i parzenie w przedsionku pomimo standardowego leczenia na VV to może warto skonsultować się też w tym kierunku. Ja poszłam do ginekologa ze specjalizacją onkologiczną, wcześniej dermatolog nic wielkiego oczywiście tam nie widział. Nie mogę niestety teraz powiedzieć więcej, bo sama nie do końca wiem co dalej, ale i tak pomyślałam, że warto się tym podzielić. Na VV choruję od ok. 5 lat – raz było lepiej raz gorzej, po amitryptylinie nawet duża poprawa, ale nigdy w całości mi objawy nie przeszły, i źle znosiłam ten lek. Zachorowałam niedługo po przejściu mononukleozy (wirus EBV) i prawdopodobnie byłam także zakażona HPV, na którego tle mogą powstawać zmiany typu leukoplakia. Mam też chorobę Hashimoto – autoimmunologiczne zapalenie tarczycy. Zmiany, które zostały u mnie zdiagnozowane prawdopodobnie też są na takim tle. Piszę to, bo może któraś z Was ma podobną sytuację i problemy, i może to wszystko składa się w całość.
    Pozdrawiam

    w odpowiedzi na: wirus hpv #3033
    bm
    Participant

    Hej, a powiesz w jaki sposób stwierdzono w końcu, że to kłykciny? Miałaś robioną wulwoskopię lub wymaz? U mnie też było kiedyś podejrzenie, ale powyższe badania to wykluczyły. Mi pomaga maść – Zinalfat, i trochę Solcoseryl.

    w odpowiedzi na: Alergie a vulvodynia #3026
    bm
    Participant

    Hej,
    chciałam się zapytać czy może przez te lata odkąd założyłaś ten wątek udało Ci się wyleczyć lub znaleźć jakieś powiązanie z alergiami? Sama założyłam ostatnio wątek z alergiami, bo też uważam że kolor sromu mi się zmienia, a zaczerwienie nie wynika z niczego i dla mnie jest wyraźne. Od dawna próbuje na sprawę spojrzeć znacznie szerzej, i jest trochę lepiej, wydaje mi się nawet że widzę różnice w reakcjach po spożyciu pewnych pokarmów (niektóre dają też objawy w innych częściach ciała) w stopniu zaczerwienienia i tym co najbardziej mi dokucza – pieczeniu przy oddawaniu moczu (które oczywiście nie ma żadnego wytłumaczenia w wynikach badań..). Biorę też od dwóch tygodni xyzal, i też widzę małą, ale jednak różnicę. Poza pozytywnymi wynikami testów pokarmowych na niektóre produkty, mam też chorobę hashimoto. Będę wdzięczna, jeżeli to dotrze do Ciebie i odpowiesz jak potoczyły się Twoje losy.

    Pozdrawiam

    w odpowiedzi na: Czy ktoś się wyleczył? #2868
    bm
    Participant

    Cześć, u mnie też zaczęło się od infekcji, która niby przeszła ale objawy pozostały. Choć z drugiej strony jak patrze wstecz już przed tą konkretną infekcją borykałam się z częstymi zakażeniami cewki i układu moczowego i już wtedy to się chyba zaczęło. Plus mam chorobę hashimoto i wydaje mi się że osłabienie odporności czy w ogóle jakiekolwiek procesy autoimmunologiczne mają na to wszystko wpływ… Podobno hashimoto też osłabia skórę i może powodować problemy skórne.. Diete też próbowałam taką na tarczycę, i też czytałam o tej pszenicy, i ograniczałam pszenicę i mleko (na które jestem chyba uczulona..) ale trudno mi w tym wytrwać bo to się znajduje w strasznie wielu produktach… Łącząc te wszystkie rzeczy jest lepiej, ale nic jeszcze nie wyleczyło mnie w 100%, a tego bym chciała w końcu… Dlatego pytam :) Stosuje teraz inną maść, jedną z nielicznych która mnie nie podrażnia – solcoseryl, na przyspieszenie gojenia małych ran, bo utrzymuje się u mnie małe zaczerwienienie, i poprawę śluzówki generalnie, kiedyś stosowałam lignokainę ale nie regularnie, tzn. nie codziennie, tylko doraźnie, więc może wrócę do niej… Dzięki za info! Pozdrawiam!

    w odpowiedzi na: Czy ktoś się wyleczył? #2864
    bm
    Participant

    Hej, dobrze czytać takie wpisy :) czy jest jeszcze coś co zauważyłaś, coś jeszcze może stosowałaś, nie wiem, zmiana diety, sport, coś takiego? Ciężko zmienić tryb pracy na taki który nie uwzględnia siedzenia niestety… też widzę w sumie u siebie związek z pracą po kilkanaście godzin na dobe w trybie siedzącym przed komputerem, i to nie tylko z v… i też powoli to ograniczam, ale to trudne niestety. Jak coś jeszcze wpadnie Ci to głowy to będę wdzięczna za informacje :) Pozdrawiam!

    w odpowiedzi na: Vulvodynia a Hashimoto? #2863
    bm
    Participant

    trochę późno odpowiadam, ale czy ktoś kto ma Hashimoto może leczy się w jego kierunku (nie tylko selenem itd.) i zauwazył żeby v. też się poprawiło? Nikt mi tego nie powiedział wprost lub nie potwierdził, ale ja swoją Hashimoto wiąże z mononukleozą, natomiast objawy v. pojawiły się w niecały rok po przebyciu tej choroby. I z perspektywy coraz bardziej mi się to składa w całość. Co do hashimoto to jedyne co się dowiedziałam, że skóra, śluzówki są wtedy podobno bardzo słabe, podatne na otarcia, infekcje itd., tak przynajmniej twierdzi dermatolog. Będę wdzięczna za jakiekolwiek informacje! Pozdrawiam

    w odpowiedzi na: Postępy w leczeniu #2697
    bm
    Participant

    Wszystkim polecam szersze spojrzenie na siebie, problem i szerszą diagnostykę. Sama przewertowałam i nadal wertuje internet i szukam rozwiązań, dawno tutaj nie zaglądałam, a wypowiadałam się tylko raz, ok 2 lat temu, a wiem jak cenne są informacje co do choroby, stąd zebrałam się żeby coś napisać. Na vestibulodynie choruje od ok. 3 lat, przez ponad 2 lata przyjmowałam amitryptylinę, i w sumie sama z dnia na dzień przestałam, bo skutki uboczne były dla mnie już nie do zniesienia, a było też lepiej. Od ok 5 miesięcy nie biorę ami, w międzyczasie walczyłam długo z różnymi infekcjami, i ból i pieczenie bardzo mocno mnie podłamały. Aktualnie jest lepiej. Myślę, że złożyło się na to wiele rzeczy. W końcu zrozumiałam że muszę całe swoje życie, tryb życia przeorganizować, zlokalizowałam mniej więcej pojawienie się objawów 3 lata temu w momencie osłabionej odporności po przebytej mononukleozie, zapalenia zęba itd. i w momencie w którym zaczęłam prowadzić mocno obciążający, stresujący tryb życia, też wbrew sobie. W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie chorobę Hashimoto, aktualnie jestem pod kontrolą endokrynologa, i jestem w trakcie dalszej diagnostyki – na razie wychdozi na to że większość hormonów mam totalnie rozregulowanych, kortyzol, bardzo dużo prolaktyny itd. Mimo tego że nie uznaje się tego za mające wpływ na vulvodynie, nie da się ukryć że ciało to całość, i mi te klocki zaczynają składać się w całość. Tak jak zaczęłam, naprawdę polecam wykrzesanie z siebie woli walki i szukanie gdzie się da. Jednocześnie wydaje mi się po różnych doświadczeniach, że im mniej silnych proszków się przyjmuje, a także im mniej się aplikuje globulek itd. do pochwy tym lepiej. Hormonów też jeszcze nie przyjmuje. Wszystko zależy od organizmu, ale podziwiam jeśli komuś udaje się łączyć amitryptyline z normalnym trybem życia, nie bez dużego wysiłku, dużych kosztów, litrów kawy itd. Wydaje mi się, że trzeba uważać z dłuższym jej stosowaniem. Nie zostało to u mnie potwierdzone, ale pojawiły się zaburzenia rytmu, niegroźne, ale nie przyjemne, mające oczywiście związek z tarczycą, ale po ami były nie do zniesienia, bez jest lepiej, i nie przesypiam połowy dnia. Do pochwy trzeba znaleźć coś co nie uczula, ja reaguje źle na wiele preparatów – pomaga uzupełnianie flory bakteryjnej np. invagiem, mnie nie uczula. Objawy w skrajnym przypadku łagodze lignocainą, na codzien pomaga mi panhenol. I do tego kwas hialuronowy, bo widzę jednak znaczną suchość, która przekłada się na pieczenie itd. Maść z gabapentyną, którą stosowałam, też zaczęła mnie podrażniać. Proszki dla dzieci do bielizny to podstawa oczywiscie, plus polecam prać bielizne w naprawdę wysokich temperaturach (uprałam ostatnio bawełnaine majtki w 90 stopniach i przetrwały), żeby zapobiec nawracającym infekcjom itd. Ponadto od 2 miesięcy pije prawie codziennie imbir z cytryną albo sam imbir parzony, zmieniłam trochę dietę, innymi słowy robie wszystko żeby odbudować odporność i wzmocnić organizm w sposób naturalny. Do tego witamina D3 pomaga zarówno a chorobach autoimmunologicznych jak i neuralgiach. Przekonuje mnie też coraz bardziej szkodliwe działanie pszenicy, i ją redukuje, do tego zauważyłam że uczula mnie mleko, więc bardzo rzadko jem przetwory mleczne – staram się. Trzeba się poobserwować i wsłuchać w siebie, szukać pomocy w wielu miejscach. Rehabilitacja i generalnie wysiłek fizyczny też pomaga. No i jedna z wazniejszych rzeczy, zdrowy i higieniczny tryb zycia, przede wszystkim wysypianie się i spanie w nocy a nie jej zarywanie. Oczywiście często wymaga to wielu poświęceń, ale warto spojrzeć na to inaczej, że są priorytety i bez pewnych zmian po prostu nie będzie dobrze. Trzeba w miare możliwości połączyć te wszystkie elementy, można wtedy przetrwać, a co będzie dalej to zobacze. Wierze w to że jak udaje mi się znajdować przyczyne i nazywac problem, wprowadzać wielotorowe działanie, to w końcu nie będzie tylko lepiej, a będzie po prostu dobrze. W kazdym razie warto, ale każdy przypadek jest z pewnością inny i trzeba go rozwikłać.

    w odpowiedzi na: Amitryptylina #1107
    bm
    Participant

    Ja biore od 2 miesięcy mniej więcej. Zaczęłam od 5mg. Nie doszłam niestety jeszcze do 50, jak mialam zaplanowane, z powodu obowiązków itd. Wiem, że każdy organizm reaguje inaczej, ale mój się przyzwyczaił, oczywiście były objawy uboczne, ale trzeba to przetrwać. Przy każdym podwyższeniu dawki pojawiają się znowu i znowu organizm musi się przyzwyczaić, ale sa znacznie mniej nasilone. Mi lekarz powiedział że moge w granicach rozsądku sterować dawkami, tzn jeżeli bardzo źle się czuje, to powrócić do poprzedniej i pobyć na niej dłużej, żeby organizm się przyzwyczaił i dopiero więcej. Jeżeli chodzi o działanie to widze lekką poprawe, mniejszy ból, i też, co chyba ważne, poprawiło mi się samopoczucie, mocno stargane wcześniej. Więc się nie poddawaj/poddawajcie.

    w odpowiedzi na: Lekarze w Warszawie [Warszawa] #2249
    bm
    Participant

    Z tego co wiem krioterapia też podrażnia zakończenia, dlatego dostałam krem, do tego wiem raczej gdzie mam kłykciny i że musze dokładnie na nie go nałożyć. Vulvodynie miałam zdiagnozowana zanim mi sie pojawiły kłykciny, a z tego co wiem po krioterapii mogło by być jeszcze gorzej. Krem się nazywa Aldara, może też podrażnić, ale zobaczymy jak to będzie… W każdym razie dzięki za opinie.

    w odpowiedzi na: Lekarze w Warszawie [Warszawa] #2247
    bm
    Participant

    hej, co do leczenia, niestety u mnie pojawiły się dodatkowo kłykciny, co wzajemnie się nakręca. I mimo że czuje się lepiej, tzn nie mam dolegliwości nonstop, to dostałam amitrypline, której wcześniej nie brałam, no i krem który ma sobie poradzić z kłykcinami. Mam nadzieje, ze to spowoduje ze zarowno ból przy dotyku jak i czasami przy oddawaniu moczu minie (bo to nadal sie utrzymuje). Znalazłam niedawno gdzieś tutaj na forum wypowiedz ze jakiejs dziewczynie dr Leonowicz pomógł, mam nadzieje ze i tak będzie w moim przypadku. Jeżeli zastanawiasz się na Aniesik, czy się wybrać, to mogę powiedzieć, ze wrażenie podejścia jest naprawdę pozytywne, no ale wychwalać będe, jeżeli wszystkie dolegliwości mina..

    Mam nadzieje, ze komuś te wpisy pomogą.

    Pozdrawiam!

    w odpowiedzi na: Lekarze w Warszawie [Warszawa] #2244
    bm
    Participant

    napisałam dłużej w Twoim poprzednim wątku 'Warszawa’.

    tutaj napiszę tylko nazwiska : Leonowicz, Dębski.

    w odpowiedzi na: O funkcjonowaniu forum [wcześniej: Warszawa] #2216
    bm
    Participant

    Sama podchodziłam do forum chyba ze 3 razy, i dopiero za 3cim, juz w totalnej desperacji doszukałam się nazwiska Leonowicz (jeżeli chodzi o Warszawę). Nie mogę jednak nic zarzucić ani stronie, ani forum, dzięki niej przynajmniej w końcu coś znalazłam, a systematyzacja wiedzy o chorobie i informacji o lekarzach na pewno będzie następowała stopniowo, przecież poruszamy się w dość nieoczywistej dziedzinie w Polsce. Przejde wiec może do tego co ważne. Z góry powiem, że na wizycie byłam niespełna dwa tygodnie temu, nie mogę więc niczego zarekomendować. Dr Leonowicz, którego tutaj znalazłam (nie pamiętam nawet w jakim wątku), przyjmuje na Bielanach. Przekonało mnie właściwie to, że na swojej stronie pisze! że zajmuje się vulvodynią.

    http://www.ginekologia.waw.pl/?ginekologia,2

    Jak wspomniałam, nie mogę i nie chce się wypowiadać kategorycznie, bo nie mogę powiedzieć, że wszystko się zmieniło, poprawiło. W każdym razie jest to jakiś namiar, i może nie zaszkodzi skorzystać… Jeżeli chodzi o mnie, zaczęłam oczywiście od wymiany całej bielizny na bawełnianą, i to rzeczywiście pomaga, mniej zaognia. Zresztą ja mam do czynienia bardziej vestibulodynia niż z vulvodynią, a także częstymi infekcjami układu moczowego (tzn. często mi marzną stopy i taki jest skutek),i akurat na mnie Lignocaina, jak i bawełniana bielizna działa w tym sensie że nasilenie objawów jest zdecydowanie mniejsze. Wydaje sie banalne, wrecz smieszne, ale cos w tym jest. Ponadto dostałam doustne leczenie przeciwgrzybicze, bo, co czesto tez mozna odnalezc tutaj na forum, vv jest zwiazana ze swoista grzybica, ktora nie wychodzi w posiewach ale krazy gdzies w organizmie, mowiac lakonicznie. Na wizyte mam sie zglosic za miesiac, i gdy nie bedzie poprawy, co zreszta wiadomo ze nie stanie sie z dnia na dzien (juz to zaakceptowalam…), to bedzie dalsze leczenie. Wracajac jednak do samego lekarza, pozytywnie zaskoczylo mnie podejscie do pacjenta i kompleksowosc z jaka do mnie podszedl, przynajmniej takie jest pierwsze wrazenie. Na wizycie siedzialam z pol godziny o ile nie wiecej, wszystko dokladnie zostalo mi wytlumaczone, i samo to bylo budujace, chyba nigdy zaden ginekolog az tyle uwagi i pytan mi nie poswiecil. Ale caly czas zastrzegam, zobaczymy co bedzie dalej.

    Jezeli chodzi o Warszawę, jest też dr Dębski, z ktorym był wywiad w Twoim Stylu, tutaj jest jakis wątek na ten temat.

    Mam nadzieje ze komus moze pomoze chociaz taka informacja, pamietam jak sama wertowalam forum, szukajac jakiejkolwiek pomocy.

Przeglądasz 15 wpisów - 1 do 15 (z 15 w sumie)

Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2015