Nawracające objawy infekcji a vulvodynia
- This topic has 1 odpowiedź, 2 głosy, and was last updated 3 years, 4 months temu by Agaa.
- AutorWpisy
- 25 maja 2021 o 19:37 #4869JulaParticipant
Cześć!
Jak wiele dziewczyn zaczynających wątek na tym forum piszę, bo podejrzewam, że mogę cierpieć na vulvodynię. Oczywiście nie mam zamiaru „samodiagnozować się” na podstawie tej dyskusji, ale biorąc pod uwagę niekompetencję wielu ginekologów, z którymi miałam w życiu do czynienia, chciałabym zasięgnąć opinii osób bezpośrednio dotkniętych tą przypadłością, a także kobiet, które były w podobnej sytuacji co ja i udało im się rozwiązać problem.
Mój problem opiszę dość rozlegle – nie wiem jakie informacje mogą mieć znaczenie w ustalaniu możliwych przyczyn.Mam 23 lata. Od pojawienia się u mnie pierwszej miesiączki (w wieku ok. 11 lat) zaczęły się u mnie problemy hormonalne. Jako 13-latka przez krótki czas brałam hormony, bo okres miałam nadzwyczajnie rozregulowany i tak naprawdę nigdy się to specjalnie nie zmieniło. Do czasu aż zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, moje cykle trwały po 30-35-42 dni, bez zasady.
Odkąd zaczęłam życie seksualne (5 lat temu) pojawiły się problemy infekcji intymnych, wiele z nich (o czym dowiadywałam się po czasie) było niewłaściwie leczonych. Przeszło 4 lata temu leczyłam chlamydię, ok. 3 mycoplasmę hominis i ureplasmę urealyticum, wszystko wyleczyłam (dwukrotnie potwierdzone badaniami PCR). W międzyczasie byłam leczona na rozmaite infekcje, przeważnie mieszane.
Po antybiotykach najczęściej dostawałam grzybicy, ostatnią leczyłam kilka miesięcy (candida albicans), ostatecznie wyleczyłam się kwasem borowym i fluconazolem doustnie przez 6 miesięcy. I wyleczyłam się z niej na dobre – od przeszło dwóch lat w posiewach w ogóle nie występuje u mnie candida. Przez kilka miesięcy przewijał się paciorkowiec (miałam intensywny przyrost i objawy w postaci upławów, swędzenia i czasami nieprzyjemnego zapachu), leczony raz chemioterapeutykami, raz antybiotykiem, a ostatnio globulkami propolisowymi. Miałam także HPV (nie wiedziałabym gdyby mój partner nie dostał kłykcin), obecnie badanie PCR nie wykazało obecności wirusa.
Ponadto raz leczyłam jednostronne zapalenie gruczołu Bartholina (antybiotyk w ciemno – Doksycyklina, wyleczyłam w 2 tygodnie), a w 2019 roku miałam biopsję szyjki macicy (cytologia LSIL, cin1), wykazano jedynie zmiany o charakterze wirusowym, do dalszej obserwacji. Następne 2 cytologie w normie, trzecia – ASCUS. Wówczas robiłam wspomniany PCR na HPV, który wyszedł negatywny. Za tydzień będę mieć wyniki kolejnej cytologii.
Badania w kierunku kiły, rzeżączki, rzęsistka, HIV – ujemne.
To tyle jeżeli chodzi o „historię chorób”.
Pomimo – teoretycznie – braku infekcji pochwy (posiewy tlenowe i beztlenowe od tych dwóch lat wychodzą „czyste”, swego czasu przewinął się paciorkowiec w miernej ilości, ale po leczeniu propolisem nie wykryto także jego), nadal odczuwam różnego rodzaju dyskomfort okolic intymnych. Objawy to głównie lekkie swędzenie pojawiające się nagle np. raz czy dwa razy w ciągu dnia, kłucie albo „łaskotanie” (dziwne uczucie, nie wiem jak to nazwać) jakby wewnątrz pochwy lub u jej wejścia, tępy ból warg większych i łechtaczki, czasami ból lub kłucie odbytu (z tym z resztą zmagałam się chyba od zawsze). Dolegliwości potrafią pojawiać się raz na kilka dni lub trwać kilka dni pod rząd. Czasem pojawiają się upławy – wyglądają jak zwykły śluz, czasem są trochę gęstsze, nie mają jakiegoś specjalnego zapachu. Często dolegliwości nasilają się na kilka dni przed krwawieniem, ale nie zawsze. Niedawno miałam sytuację, że jednego dnia zaczęłam czuć bóle krocza, następnego ból się nasilił i pojawił się bardzo gęsty śluz, wręcz większe kulki śluzu. Następnego rana poszłam do pobrania posiewu. Dwa dni później nie miałam żadnych objawów. Wynik posiewu: Lactobacillus spp przyrost b. intensywny, obecność leukocytów (nie określono przyrostu). Nic więcej.
O vulvodynii zaczęłam myśleć w momencie, kiedy podczas ćwiczeń fizycznych (głównie mięśni brzucha i pośladków) w niektórych pozycjach zaczęłam odczuwać ból ciągnący jakby od wewnętrznej strony uda do warg większych właśnie. Tępy ale dość silny ból. Zaczęłam się zastanawiać, czy dolegliwości bólowe choć w jakimś stopniu nie wynikają z jakiś problemów z mięśniami czy ścięgnami w tej okolicy.
Dodam jeszcze, że przy współżyciu nie odczuwam dyskomfortu.Czy myślicie, że to faktycznie mogą być objawy vulvodynii? Czy możecie mi doradzić jakie badania mogę jeszcze zrobić aby wykluczyć podłoże infekcyjne lub jakkolwiek pomóc w diagnostyce?
Pozdrawiam i bardzo dziękuję za każdą pomoc!
Julia30 maja 2021 o 21:44 #4870AgaaParticipantWitaj, zmagam się z tym samym, nie wiadomo gdzie leży przyczyna. Infekcje pojawiają się bardzo często, bez przyczyny ponieważ nie współżyję, nie chodzę na basem, czy do sauny, nawet nie korzystam z publicznych toalet. Dodatkowo stosuję doustne probiotyki ginekologiczne. Wydzielina jest prawidłowa.
Zamierzam wykonać badania hormonu tarczycy TSH, estradiol w trzecim dniu cyklu, FSH, sprawdzić poziom cukru we krwi oraz kortyzol. Dotychczas w posiewach było czysto, nie stwierdzono stanu zapalnego a mimo to występują uciążliwe objawy, z którymi trudno się uporać.Wulwodynie diagnozuje i leczy dr Baszak-Radomańska z Lublina. Niestety, do tej pory nie umówiłam się na wizytę.
pozdrawiam, Aga
- AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.