vulvodynia.pl
strona główna / zaloguj się lub zarejestruj

Lesna

Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 4 wpisy - 1 do 4 (z 4 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • w odpowiedzi na: Westibulodynia od wieeelu lat – westibulektomia #4629
    Lesna
    Participant

    Hej, nie chcę Cię dołować. U mnie niestety nie pomogło nic. To znaczy zabieg chirurgiczny zdecydowanie zmniejszył ból, bez problemu znoszę badanie ginekologiczne (chyba że ktoś mega niedelikatny), włożenie tamponu itd., natomiast stosunek nadal jest bardzo bolesny, podejrzewam że głównie przez pospinane mięśnie. Z tym, że po wypróbowaniu różnych środków, daliśmy sobie spokój. Rok temu przyszła na świat nasza córeczka. W ciążę zaszłam dzięki in vitro (mieliśmy też inne przyczyny niepłodności niż samą wulwodynię, ale ona na pewno przyspieszyła decyzję o in vitro, bo starania o dzidziusia były ciężkie). Miałam poród naturalny, który wspominam bardzo dobrze bo bolał zdecydowanie mniej niż się spodziewałam. Niestety, nie przyniósł jakiejś szczególnej poprawy (podobno wielu kobietom pomaga), ale u mnie obniżyły się też trochę narządy więc może mieć i na to wpływ. Szczerze mówiąc my po prostu przestaliśmy próbować penetracji, bo to bez sensu. Na pewno mogłabym próbować jeszcze innych terapii i nie wykluczam tego w przyszłości, ale na razie po prostu utrzymujemy naszą intymność bez pełnego stosunku. W drugim wątku napisałaś o seksie tylko dla spełnienia mężczyzny, przez ból… W taki sposób wyglądał mój pierwszy związek, z chłopakiem z którym straciłam dziewictwo i od początku było dramatycznie. Do tego co o życiu wie osiemniastolatka, w dodatku z małego miasteczka, gdzie nie było żadnego kumatego ginekologa i wszyscy się znają… Pamiętam tą wewnętrzną pustkę i rozpacz po każdej próbie stosunku. Jego urażone ego, brak zrozumienia, moje poczucie beznadzieji. To nie tak powinno wyglądać. Rozstaliśmy się w dużej mierze przez seks lub problemy z nim, ale nie tylko. Na szczęście. Bo później poznałam mojego męża. Nie mówię, że było mu łatwo, bo nadal są dni kiedy na pewno bardzo mu „normalnego” seksu brakuje, ale daje mi niesamowite wsparcie. Próbowałam różnych metod leczenia, przejeździliśmy kawał świata. Mam czyste sumienie, że zrobiłam wszystko, by móc mu to ofiarować. Nie udało się, więc zaakceptowaliśmy życie z wulwodynią. Nadal dbamy, by mieć intymność, byśmy obydwoje odczuwali z seksu przyjemność, bo często jest to możliwe, może w innej formie. Nie wyobrażam sobie kochać się przez łzy, zagryzając zęby, „bo trzeba facetowi dać’. Moim zdaniem to strasznie destrukcyjne podejście, jakieś upadlające, zostawiające tylko pustkę w duszy i niszczące związek, ,no i chyba uwłaczające mężczyźnie. Czyli, suma sumarum, chodzi o to w jakim jesteśmy związku, miałam okazję wypróbować dwie skrajności i teraz mogę normalnie żyć sama ze sobą. Ale ja też nie odczuwam na co dzień żadnego bólu poza drętwieniem od czasu do czasu, więc moja choroba daje żyć bez problemu poza łóżkiem…
    Oczywiście Tobie życzę, żebyś po prostu wyzdrowiała, wiele przykładów jest tu na forum, że można, więc nie bierz mojej historii za jakąś wyrocznię. Ale może za jakiś promyk, że nawet jeśli będzie w tej dziedzinie ciężko, to że można sobie jakoś to w życiu poukładać.
    Pozdrawiam serdecznie!

    w odpowiedzi na: Czy dziewica może mieć vulvodynię? #4626
    Lesna
    Participant

    Dlatego myślę, że warto się udać prosto do lekarza od wulwodynii bo cała rzesza ginekologów w ogóle nic na ten temat nie wie. Jeśli możesz, to udaj się np. do Terpy w Lublinie albo szukaj tu na forum innych (dziewczyny na pewno dały namiary na innych doktorów). Być może to wulwodynia a być może jeszcze coś innego. Pytanie też, czy wszystkie Twoje dolegliwości to rzeczywiście były infekcje – ja też często miałam objawy typu świąd, pieczenie, a w wymazach i badaniu nic nie wychodziło. Co do nacięcia błony dziewiczej… Nie będę Cię tu oczywiście namawiać, bo może w Twoim przypadku nic by to nie zmieniło, ale jak sobie wspomnę, ile przeszłam z tym moim pierwszym razem, ile nieudanych prób, urażonego męskiego ego i mojego poczucia winy itp. (oczywiście z perspektywy czasu podchodzę do tego zupełnie inaczej, ale wtedy, dla ledwo pełnoletniej dziewczyny to był masakryczny cios w poczucie kobiecości, roli w związku itp.) to pewnie każdą możliwą pomoc bym rozważała zamiast kolejnych nieudanych prób. Wszystko zależy oczywiście od Waszej relacji. Głowa do góry, uda Wam się znaleźć jakieś rozwiązanie. Dużo zdrowia!

    w odpowiedzi na: Czy dziewica może mieć vulvodynię? #4620
    Lesna
    Participant

    Hej, sądzę, że może, jest przecież termin wulwodynia pierwotna, czyli że ból towarzyszył od początku współżycia. Ja też tak miałam, wiele prób współżycia, bardzo bolesnych, straszne to było doświadczenie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Niestety później nie było lepiej i westibulodynia towarzyszy mi już 14 lat. Nie chcę Cię tu oczywiście dołować, bo w Twoim przypadku może być zupełnie inaczej. Warto szukać ginekologa który zajmuje się wulwodynią i wybrać do niego, może wymyśli coś by ten pierwszy raz nie był bardzo dla Was trudny i by pomóc nie rozwinąć się bardziej objawom? Ale super, że masz już świadomość, że istnieje taka choroba i coś już możesz z nią robić, przynajmniej możesz już się nakierować na konkretnych lekarzy a nie słuchać tekstów typu – że jakaś wrażliwa jesteś albo że się musisz rozluźnić. Trzymam kciuki i pozdrawiam!

    w odpowiedzi na: Przywitaj się!!:) #3812
    Lesna
    Participant

    Witam serdecznie:)
    Zaglądam na forum od dłuższego czasu, aż wreszcie postanowiłam coś napisać sama. Choruję na westibulodynię od wielu lat (współżycie jest dla mnie bolesne od pierwszego razu, czyli 11 lat temu, ooo matko), diagnozę postawiono 6 lat temu. Przeszłam już przez najróżniejsze metody leczenia, w tym westibulektomię (swój przypadek opisałam tu: https://vulvodynia.pl/forum/temat/westibulodynia-od-wieeelu-lat-westibulektomia/). Dzięki wielkie za wszelkie informacje, jakie udało mi się zaczerpnąć z tego forum, a wszystkim życzę rychłego powrotu do zdrowia:)

    Pozdrawiam,
    Leśna

Przeglądasz 4 wpisy - 1 do 4 (z 4 w sumie)

Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2015