vulvodynia.pl
strona główna / zaloguj się lub zarejestruj

nowa22

Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 2 wpisy - 1 do 2 (z 2 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • w odpowiedzi na: Ciężkie doświadczenia #3095
    nowa22
    Participant

    Cześć, mam na imię Paulina i mam 22 lata. Z chorobą zmagam się od 3 lat.Teraz mieszkam w Anglii, choroba jednak miała swój początek w Polsce. Jak większośc z Was przeszłam przez szereg badań, szereg ginekologów, którzy uparcie leczył mnie na różnego rodzaju infekcje. Dopiero w sieprniu 2014 roku zosała postawiona mi diagnoza vulvodynii. Metodą prób i błędów, kiedy już wszystko zawiodło, antybiotyki, maści, żele, kiedy wyniki były dobre, lekarz stwierdził, że może to być vuvlodynia. Kiedy pierwszy raz zaczełam współżycie, wszstko było dobrze. zadnego bólu, pieczenia, swędzenia, trwaało to przez kilka miesięcy. Nigdy nie zapomnę pierwszego ataku bólu, tak jakby ktoś w środku mieszał we mnie ogniem. Wtedy zaczeło się moje piekło, ciągłe wizyty, branie maści, antybiotyków, nic nie dawało ulgi. Ból towarzyszył zawsze, z różnym nasileniem. Czasem mogłam wytrzymac, a czasem z bólu mogłam chodzić po ścianach. Po tylu nieudanych wizytach zaczęłam myśleć, że to ze mną jest coś nie tak… bo nie jest mozliwe żeby każdy ginekolog czy lekarz się mylił. Ta niemoc i brak świadomości przytłaczały mnie jeszcze bardziej. Oprócz pieczenia doszedł ból pęcherza, co jeszcze pogarszało moje samopoczucie. Szereg antybiotyków na zapalenie pęcherza, aż w końcu flora została zaburzona… Tydzień w tydzień trafiałam do lekarza, nie tylko ginekologów, ale też ogólnych. Z płaczem siedziałam na poczekalni, a jedyne co mi poradzili, to pobrali mocz i krew i odesłali do domu, bo wszystko było w porządku. Wracałam do domu i myslałam, że oszaleję z bólu, do pewnego momentu działały silne leki przeciwbólowe, w chwili obecnej nie pomaga jużpraktycznie nic. Stracilam nadzieję. Kiedy w kwietniu tego roku pojechałam do Polski, własnie z myślą o leczeniu, dowiedziałam się o chorobie. Co prawda nie została ona nazwana od razu, ale zaczełam być leczona pod jej kątem. Na początku Była to Amitryptilina, która działała przez 2 tyg, potem ból wrócił, potem lek na epilepsję, ale on w ogóle nie działał… Lekarz, ktory mnie prowadzil powiedział, że nie jest specjalistą w tej dziedzinie, ale postara się zdziałać… Niestety nic to nie dało. Zaczęły sie poszukiwania w internecie, natknęłam się na program Anny Dymnej. Był odcinek własnie o vulvodynii. Zwierzenia tej kobiety dokładnie odzwierciedlaly moje. Kiedy wróciłam do Anglii, miałam nadzieję, zgodnie z tym co mówiła ta kobieta w wywiadzie w Anglii choroba ta jest znana. Zaczeły się wycieczki do lekarzy, żaden z nich nie wiedział co to jest. Lekarze pierwszego kontaktu, „ginekolodzy”, słyszałam tylko „nie jesteśmy pani w stanie pomóc” i kończyło się na przepisywaniu Amitryptilny, kiedy opowiadałam o swoich dolegliwościach mówiłam że to zażywałam… Ból dzień po dniu… Rano, wieczorem, w pracy, kiedy siedzę, chodzę. Przez moje ataki, przed wyjazdem do Polski prawie straciłam pracę, bo codziennie z płaczem zostałam odwożona do domu… Na jakiś czas ból jakby zelżał, oczywiście był, ale do przeżycia… aż do teraz… Maraton trwa… od soboty, do dzisiejszego dnia włącznie, codzienny płacz. Silne leki przeciwbólowe, które są w podwójnych dawkach, bo przestały na mnie działać podstawowe. Odstawiłam wszystko co mogłoby podrażniać, próbuję zapanować nad stresem, bezsuteczne jest to wszystko. Pierwszy raz mój płacz trwa tak długo, w nocy, w dzień, szczególnie przy oddawaniu moczu. Jestem bezradna, a do tego wyczerpana zarowno psychicznie jak i fizycznie. Nie ma ze mną praktycznie żadnego kontaktu, dosłownie wariuję z bólu… Jestem załamana :( chciałabym zacząć robić coś na własną rękę, bo okazuje się, że wiem na temat tej choroby więcej niż ci wszysycy „lekarze:, tylko, że niestety nie wiem jak :( czytam Wasze rady, niestety wszystko już jest przeze mnie wypróbowane, bezskutecznie :( powoli tracę nadzieję…

    w odpowiedzi na: Przywitaj się!!:) #3094
    nowa22
    Participant

    Hej. Mam na imię Paulina. Mam 22 lata. Z chorobą zmagam się od trzech lat, w tym okresie żaden z lekarzy nie był w stanie zdiagnozować co mi dolega. Jak wiekszość z Was korzystalam z pomocy wielu ginekologów, byłam leczona na różnego rodzaju infekcje, w lipcu tego roku po wielu wizytach zostałam zdiagnozowana na zasadzie prób i błędów, kiedy każde przyjmowane leki, maści i antybiotyki przestały działać lekarz doszedł do wniosku, że to vulvodynia. Przebieg mojej choroby postaram się opisac w odpowiednim wątku. Bardzo się cieszę, że natknęlam sie na to forum. Dobrze doiwedzieć się, że jet jakakolwiek nadzieja…

Przeglądasz 2 wpisy - 1 do 2 (z 2 w sumie)

Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2015