Postępy w leczeniu
- This topic has 265 odpowiedzi, 30 głosów, and was last updated 4 years temu by Music1.
- AutorWpisy
- 19 września 2013 o 20:08 #2680Będzie lepiejParticipant
Tak jak pisałam w poprzednich postach, masaż i biofeedback jako spójną terapię zaleciła mi dr Baszak z Terpy w Lublinie. Masaże i bio. robiła mi specjalnie przeszkolona w tym kierunku pielęgniarka/położna w Terpie ale ona mówiła że to już jej działalność. Niestety za wszystko płaciłam sama. Nie sądze, żeby gdziekolwiek w Posce takie zabiegi były refundowane i jeszcze daleko do tego bo przecież większość środowiska lekarskiego twierdzi, że vv to tylko wymysł w naszych głowach. Ja pojechałam ciągiem na 5 dni bo też nie stać mnie na dojazdy w tygodniu czy nawet w miesiącu. Teraz nie prację wiec miałąm taki komfort. Zatrzymałam się w agroturystyce koło lublina. Ceny w agro sa od 35-40 zł za os. Hotele w Lublinie są holendarnie drogie! conajmniej 120 zł wzwyż za os. Szukałam też taniego akademiku ale jak się taki znalazł (ok 40 zł) to okazało się że warunki są MASAKRYCZNE!Szczur by tam nie zamieszkał. Do dzisiaj się wzdrygam. Mi pomógł jeden wyjazd czyli w sumie jakieś 1000 zł z noclegiem za 2 os. Uważam że to była moja najlepsza decyzja. Od początku byłam b. zdecydowana na taką terapię z tego powodu że zawód fizjoterapeutki wiele mi objaśnia co do metodyki i zasadności. Ja polecam wszystkim. A teraz zabiegi mam prawie za darmo bo masaż robi mi narzeczony ZA DARMO:) ( no prawie, zaraz potem się przymila:. Obecnie jedyny koszt to 100 zł miesięcznie za uporzyczanie aparatu do biof. do domu. Już się powtarzam, Wszystko pisałam od początku w poprzednich postach. Ja wiem że to jest duży koszt i sama sobie myśle, że gdybym nie miała funduszy to wzięłabym nawet kredyt bo już miałam serdecznie dość. Proszę, żebyście mnie nie krytykowały bo to jest tylko moja postawa.
20 września 2013 o 15:06 #2681MałgorzataParticipantHej!Wspaniale, że masz takie rezultaty po tej kuracji:)Tak myślałam, że jak się weźmie te masaże ciągiem, to musi być efekt.Ja miałam straszny problem z tym biofeedbackiem i nie dałam rady zakładać sondy, masaż jakoś zniosłam.Ja jestem ciężkim przypadkiem,leczę się bezskutecznie od wielu lat a przez ostatnich parę miesięcy miałam prawie nieprzerwanie tak silne bóle , że najgorsze myśli mi już przychodziły do głowy..Tak więc każda próba założenia sondy kończyła się deprechą i jeszcze gorszym bólem. Ból na pewno był spotęgowany ciągłym stanem zapalnym, który pewnie wynikał z tego, że z całym moim organizmem coś się działo i niestety dzieje się nadal.Ja oprócz wulwodynii mam od dawna i inne dolegliwości bólowe, które obejmują ręce,plecy i kręgosłup -wcześniej stwierdzono, że to najprawdopodobniej fibromialgia.A ostatnio mój organizm już kompletnie „zwariował”,ból opanował wszystkie stawy i mięśnie, spuchły mi nogi, nie mogłam w ogóle chodzić, nawet wstać z łóżka.Okazało się, że mam sarkoidozę..To jest choroba układu immunologicznego, która atakuje przede wszystkim płuca(!) ale może w zasadzie zaatakować wszystko.Nie wiem, czy u mnie ta choroba to jest nowość, czy mam ją już może od dawna a teraz tak silnie zaatakowała.Może te wszystkie moje „koszmary” łącznie z wulwodynią mają jakąś jedną przyczynę i może w związku z tym, że już wysiadłam po całości, uda mi się tę przyczynę w końcu poznać.. Na razie czeka mnie szpital a potem zobaczymy, mam nadzieję, że wrócę do rehabilitacji mięśni dna miednicy..
20 września 2013 o 15:28 #2682Będzie lepiejParticipantDoskonale Cię rozumiem. Ja też podejrzewałam u siebie fibromialgię, Wszystko mnie bolało głownie stawy. Puchną mi też nogi i wpływa to na moje samopoczucie. Ale jakoś z tym walczę. Od czasu kiedy odeszłam z pracy czuję się znacznie lepiej( oczywiście powód odejścia był zupełnie inny), po pobycie nad morzem adriatyckim i kąpielach zeszły mi obrzęki. Czułam się wspaniale. Tylko te ciągłe infekcje nie dawały mi spokoju. Po ostatnim ataku w sierpniu obrzęki powróciły, znowu czuję się rozpulchniona i galaretowata. Może to wynik antybiotyku który zastosowałam. Zachodzę w głowę dlaczego tak się dzieje bo wszytskie wyniki badań są dobre a było ich naprawdę dużo. Teraz wybieram się na solanki do solca zdroju bo dobrze wpływają na bóle stawów i zaburzenia krążenia obwodowego. Mam nadzieję że uporasz się z tą wstrętną chorobą i wznowisz rehabilitację dna miednicy. Może Nospa albo tym podobne leki p/bólowe pomołyby Ci w stosowaniu biofeedbacku. Sama też mialam AZS a to też choroba autoimmunologiczna. Lekarze od razu postawili wyrok- to jest choroba do końca życia( a wyglądałam b. żle, rumień i pkrzywka na całym ciele, swędzenie, nawet pobyt w szpitalu przy silnym ataku) i tak przez 2 lata, ale szukałam wszędzie pomocy aż poniekad sama swoimi przypuszczeniami doszłam do przyczyny choroby i skutecznie zaczełam walkę już bez leków p/histaminoywch i maści, maści, ma…………..
Moje życie wróciło do normy. Mogę tylko dodać, że moją dewizą życiową jest- NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH !!! Stosuję ja w każdej dziedzinie życia, nawet w najtrudniejszych momentach, a były takie chwile które na pewno zapisały się gdzieś z tyłu głowy i może czasami dokuczają, powodując jakieś choroby ( silny stres ma istotne znaczenie)ale pozostaje wierna swojej zasadzie i wiem że Wszystko jest możliwe. Zyczę ci dużo siły i zdrowia. Jestem pewna że pokonasz wszystkie trudy.
23 września 2013 o 12:25 #2683oliwkawmParticipantja to jestem w szoku ze po masażu (seriach) przestaje bolec U mnie jest pieczenie! Podczas seksu najgorzej to odczuwam! dla mnie kazde pieniadze sa warte tego by pozbyc sie tej dolegliwosci! amitryptylina nie działała! mysle o blokadach ale moze naprawde ten masaz wystarczy! tez pojade na tydzien zeby nie jezdzic tak daleko! narazie jestem w 2 ciazy i musze poczekac na leczenie! ale dzieki wam jestesmy z mezem dobrej mysli!
25 września 2013 o 15:19 #2684MałgorzataParticipantBędzie lepiej, bardzo Ci dziękuję za Twój podtrzymujący na duchu wpis. Ja już po prostu opadłam z sił, gdyż te wszystkie dolegliwości napadły mnie ostatnio z taką siłą, że z trudem to wytrzymywałam. Pocieszam się, że skoro mój organizm całkowicie odmówił posłuszeństwa, to teraz naprawdę musi się coś zadziać i już będzie tylko lepiej. Myślę, że ważne jest żebyśmy pisały również o innych bólach i dolegliwościach,które nas gnębią, oczywiście jest to forum poświęcone vulvodynii ale jak widać są wśród nas przypadki u których vulvodynia jest koszmarem jednym z wielu. Jeśli są takie osoby jak my a pewnie są, to może wspólnie odkryjemy jakieś prawidłowości, jakieś wspólne cechy?Proponuję utworzyć oddzielny wątek np. vulvodynia a inne dolegliwości. Pewnie nieraz dziewczyny wspominały o innych swoich dolegliwościach przy okazji ale może warto zebrać takie informacje w jednym miejscu. Przeglądałam wątki i żadnego takiego nie znalazłam, tylko o pęcherzu. Ja jestem na etapie poszukiwań wspólnego mianownika tego wszystkiego co się ze mną dzieje i mam nadzieję, że w końcu znajdę prawdziwą przyczynę. Moi terapeuci twierdzą, że somatyzuję, częściowo mają pewnie rację,jestem osobowością neurotyczną i psychika ma u mnie duży wpływ,chociaż zawsze się broniłam przed takim tłumaczeniem i denerwowało mnie,jednak już nawet mnie samą zaczęła dziwić mnogość doznań bólowych, ostatnio bolało mnie już po prostu wszystko.Dlatego rzeczywiście zaczęłam sobie tłumaczyć, że to somatyzacja.A tu raptem okazuje się, że mam chorobę układu immunologicznego .Sarkoidoza jest chorobą również dziwną i zagadkową ale teraz to już na pewno nigdy nie uwierzę, że to wszystko ma podłoże psychiczne. Oczywiście biorę również pod uwagę, że to może być zupełnie nowa sprawa ale na pewno będę drążyć temat zaburzonej odporności w kontekście vulvodynii i innych bólów. Pozdrowienia!
4 października 2013 o 10:17 #2685zeta.77ParticipantHej hej u mnie od 2 tyg poziom bólu ZERO !!! Grzybica mam nadzieję pokonana :)
A jak u Was?
5 października 2013 o 07:35 #2686HasiaParticipantZeta czy Twój zerowy poziom bolu utrzymuje sie również przy współżyciu? Dostajesz nadal blokady?
10 października 2013 o 10:57 #2687zeta.77ParticipantNie mogę powiedzieć że poziom bólu po stosunku wynosi całkowite 0, ponieważ ostatni seks był tak hmmmm szalony że nie zastosowałam się do zaleceń lekarskich i niestety doszło do sporych otarć : Nie czuję „mojego ” bólu wcale co mnie bardzo cieszy :) , czuję tylko powierzchowne otarcia które mam nadzieję szybko się zagoją :).
4 listopada 2013 o 09:58 #2688lucyParticipantWitam
Odpowiadam na pomysł Zazu aby zdać sprawozdanie z leczenia.Mój problem to głównie ból pęcherza i częstomocz(pochwa też daje popalić-głównie nawracające infekcje grzybicze i bakteryjne.
Leczę się u urologa.(ginekolog leczy tylko zapalenia,nie ma pojęcia albo nie chce leczyć reszty)
Leki:
od lipca do września:ami 75 mg (3*25mg).Skutek ból bardzo mało-ale jednak mniejszy.
Objawy uboczne:wzdęcia zaparcia-tak jakby amitryptylina jednocześnie działała i znosiła swoje działanie nawzajem(wzdęcia i zaparcia bardzo nasilają u mnie ból.
od września:lekarz kazał zmniejszyć dawkę amitryptylinę do 3*10mg,dołączyć 3*100mg gabapentynę. Niestety nie dałam rady zmniejszyć amitryptyliny, ponieważ przy zmniejszaniu dawki ból narastał nie do wytrzymania.
od października:amitryptylina 20mg-20mg-25mg(rozpisałam dzienne dawkowanie),gabapentyna 3*200mg.
Jest niewielka poprawa ale ciągle walczę z zaparciami i tak naprawdę ból zmniejszył się tylko tyle „żeby sobie w łeb nie strzelić”.Do tego amitryptylina wysusza mi śluzówkę w pochwie i mam jeszcze częstrze infekcje i straszną suchość przez cały czas.
Mam pytanie do wszystkich jak radzicie sobie z tymi zaparciami po amitryptylinie?
Ja jem preparaty typu Colon C,Doculax,ale to słabo pomaga.
Co radzicie na tą suchość pochwy.(stosuję Abiofem ale nie zawsze pomaga)
Mam 2pytania do Zazu:
Czy anafranil też powoduje takie zaparcia i suchość śluzówki?
Jakie dawkowanie stosujesz przy anafranilu.Czy jak zmieniałaś amitryptylinę na anafranil to była jakaś przerwa, czy płynnie przeszłaś z jednego leku na drugi?
Jadę w listopadzie do lekarza(mieszkam na mazurach a leczę się aż pod Warszawą,to zdam relację co u mnie- podobno ma mi zaproponować elektrostymulacje.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
5 listopada 2013 o 10:05 #2689zeta.77ParticipantHej, hej
Do lucy codziennie na śniadanie płatki owsiane z jogurtem naturalnym i mielonym siemieniem lnianym + 2 l wody mineralnej poza innymi płynami.
U mnie zmiany zmiany zmiany :) Jestem po zabiegu pamiętacie moje usg z rzekomym krwiakiem zintegrowanym? Udało się go namacać i wyciąć , okazał się guzkiem o wielkości ziarna grochu umiejscowionym dokładnie u źródła bólu:) Czekam na hist pat :)
A co Was ?
Pewnie super bo nic nie piszecie :)))))
a zapomniałam poziom bólu 0 , absolutne 0 , aż dziwne …
Ps Wklejam tu link do ciekawego artykułu założyłam wątek ale jakoś nie mogę go odszukać …
http://www.mp.pl/bol/wytyczne/show.html?id=83398
http://www.termedia.pl/Zespol-bolowy-miednicy-mniejszej,4,8112,1,0.html
7 listopada 2013 o 14:02 #2690MałgorzataParticipantLucy a możesz napisać gdzie i u kogo się leczysz?Do tej pory wiemy tylko o dwóch lekarzach w Warszawie o dr.Leonowiczu i dr Malec Milewskiej.Jeśli jest ktoś jeszcze w okolicach Warszawy,kto leczy vv,to jest to bardzo cenna informacja.A co do zaparć po amitryptylinie, to rzeczywiście jest to koszmar, ja miałam straszny problem przy dawce 75 mg,też próbowałam różnych preparatów typu lactuloza,colon c, xenna i takie tam ale to niewiele dawało.Najbardziej pomagały mi zioła – miałam mieszankę oczyszczającą specjalnie robioną przez zielarza.Też jestem ciekawa działania anafranilu.
26 listopada 2013 o 12:40 #2691giga20ParticipantHej Dziewczyny. Bardzo długo się nie odzywałam,wybaczcie. Szczerze mówiąc moje dolegliwości na chwilę się zmniejszyły, ale nie ustąpiły. Od czerwca mam podawane blokady u doktor Malec-Milewskiej, to dziki forum się o niej dowiedziałam. Było lepiej, jednak w tym momencie nie ma żadnej poprawy:(, wszystko wróciło do tej strasznej normy…teraz jest fatalnie ;(, mam dość. Poziom bólu 8-9… Nie pomaga nawet maść z gabapentyną. Nie mam mowy o współżyciu, nie mam partnera obecnie, nawet jeśli bym miała to nie ma o tym mowy, to mnie podwójnie dołuje. Wydaje mi się, że mam teraz jakąś paskudną infekcję, dlatego muszę iść koniecznie do ginekologa. Stąd pytanie do Was. Szczególnie chciałbym zapytać forumowiczki Zety (zeta.77). Wiem, że Ty leczyłaś się u doktora Łuszczewskiego na Chełmskiej, jednak ze strony internetowej wynika, że już tam nie przyjmuje. Czy wiesz może gdzie teraz można go znaleźć na NFZ? Proszę o pomoc.
26 listopada 2013 o 12:42 #2692giga20ParticipantDodam, że ja też byłam u niego, właśnie na ul. Chełmskiej. Ale ostatnio w czerwcu.
27 listopada 2013 o 11:41 #2693zeta.77ParticipantWitaj giga,
Nie wiem gdzie przyjmuje dr Łuszczewski, od Ciebie dowiedziałam się że nie ma go na Chełmskiej.
Bardzo współczuję i jednocześnie podziwiam że wytrzymujesz tak wysoki poziom bólu…
Jesteś bardzo silna:) Zadzwoń do Pani dr. do poradni i powiedz że aż tak bardzo się pogorszyło.
Bardzo możliwe że jest to wina infekcji. Ja jestem w trakcie leczenia świądu po operacji,
polecono mi nowy preparat o nazwie Floragyn. Nie wiem jak zadziała dopiero jutro odbiorę go z apteki. Jestem ciekawa bo lactovaginal średnio na mnie działa.
Trzymam kciuki Z
2 grudnia 2013 o 10:56 #2694lucyParticipantWitam
Leczę się u urologa na zespół bolesnego pęcherza, a ból okol. sromu mam bardziej „przy okazji”. Na razie nie ma większych efektów,dlatego boję się podawać nazwiska na forum żeby nie mieć jakichś przykrych konsekwencji. Byłam teraz lekarza,mam mieć kolejną cystoskopię tym razem z hydrodystensją i na jej podstawie będzie podjęta decyzja o dalszym kierunku leczenia.Od gabapentyny bardzo bolą mnie stawy, lekarz to potwierdził,prawdopodobnie będę musiała całkowicie ostawić,na razie zredukowałam dawkę(szkoda bo czułam po niej lekką poprawę,a teraz znowu gorzej).
Czy ktoś w was miał podobne działania uboczne po „gaba”?.
Czy któraś z was brała jakieś inne leki p/padaczkowe od bólu?
Pozdrawiam
15 stycznia 2014 o 13:42 #2695AnnuarParticipantWitajcie Dziewczyny! Długo mnie tu nie było, tonę w rozpaczy. W międzyczasie załamało mi się życie. Mój 7-letni związek zakończył się. Mój eks-partner wdał się we wrześniu w romans z naszą najbliższą sąsiadką, żoną i matką. Przeżyłam piekło zdrad, oszust, upokorzeń i obietnic łamanych prosto w oczy. Straciłam faceta, ukochany dom i zwierzaki. W grudniu wyprowadziłam się i niestety zaczynam życie od nowa. Choroba była moją tajemnicą, nie odważyłam się wyznać prawdy Partnerowi czekając na „dobry moment” i to był błąd, którego już nigdy nie popełnię. Choć biorąc pod uwagę wszystko, co i jak On mi zrobił (daruję sobie tę opowieść nadającą się na scenariusz filmowy) to wiedza o mojej chorobie nie powstrzymałaby go, a może nawet przyśpieszyłaby zdrady i usprawiedliwienie wyrzutów sumienia. Gdy powiedziałam Mu o chorobie, było już za późno na ratowanie związku, już się nią nie przejął ani nie zagłębiał. Czy vulvodynia zniszczyła moje życie ? – mam poczucie, że tak. Sprawiła, że oddaliłam się od Partnera, straciłam wigor, zapał do seksu, zabrakło ognia, namiętności i adrenaliny, dbałości o związek, wszystko jak w kostce domino zaczęło się sypać… Oprócz miłości i seksu ta choroba odbiera mi ponadto jedyną radość, jaka mi pozostała, powód do wyjścia z domu i wypełnienie pustki – jazda konna. Mogę jeździć na koniu góra 2 h, potem muszę mieć 2-3 dni przerwy. Boli nie tyle „w trakcie” co „po”, jest palenie, pieczenie a potem swędzenie kilka dni. Gdyby nawet w moim życiu pojawiła się szansa na seks, to i tak musiałabym wybrać – albo seks albo jazda konna – tak zresztą było w świeżo zakończonym związku,okrutny wybór, biorąc pod uwagę, że oboje (a właściwie „troje”, licząc Kochankę) jeździmy konno. Mam poczucie, że już nic dobrego i pięknego mnie w życiu nie spotka… Z leków nadal stosuję tylko maść z lignokainą (2-3 razy dziennie). Czy maść z gebapentyną będzie mocniejsza?
16 stycznia 2014 o 00:23 #2696majovaParticipantNie poddawaj się… to bardzo trudny okres dla Ciebie zapewne. Myslę, że po tym wszystkim będziesz mocniejsza.Spróboj moze medytacji?
Mi osobiście pomogła. Chcę do niej wrócic. Bo czuje sie osamtoniona ze swoją przypadłością. Mój związek co prawda 3 letni też się sypie. Czuję się wybrakowana w pewnym sensie.Mam bardzo wyrozumiałego partnera,ale on już chyba powoli zaczyna wymiekać. Nie mówi o tym na głos,ale ja to czuję.
23 stycznia 2014 o 07:06 #2697bmParticipantWszystkim polecam szersze spojrzenie na siebie, problem i szerszą diagnostykę. Sama przewertowałam i nadal wertuje internet i szukam rozwiązań, dawno tutaj nie zaglądałam, a wypowiadałam się tylko raz, ok 2 lat temu, a wiem jak cenne są informacje co do choroby, stąd zebrałam się żeby coś napisać. Na vestibulodynie choruje od ok. 3 lat, przez ponad 2 lata przyjmowałam amitryptylinę, i w sumie sama z dnia na dzień przestałam, bo skutki uboczne były dla mnie już nie do zniesienia, a było też lepiej. Od ok 5 miesięcy nie biorę ami, w międzyczasie walczyłam długo z różnymi infekcjami, i ból i pieczenie bardzo mocno mnie podłamały. Aktualnie jest lepiej. Myślę, że złożyło się na to wiele rzeczy. W końcu zrozumiałam że muszę całe swoje życie, tryb życia przeorganizować, zlokalizowałam mniej więcej pojawienie się objawów 3 lata temu w momencie osłabionej odporności po przebytej mononukleozie, zapalenia zęba itd. i w momencie w którym zaczęłam prowadzić mocno obciążający, stresujący tryb życia, też wbrew sobie. W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie chorobę Hashimoto, aktualnie jestem pod kontrolą endokrynologa, i jestem w trakcie dalszej diagnostyki – na razie wychdozi na to że większość hormonów mam totalnie rozregulowanych, kortyzol, bardzo dużo prolaktyny itd. Mimo tego że nie uznaje się tego za mające wpływ na vulvodynie, nie da się ukryć że ciało to całość, i mi te klocki zaczynają składać się w całość. Tak jak zaczęłam, naprawdę polecam wykrzesanie z siebie woli walki i szukanie gdzie się da. Jednocześnie wydaje mi się po różnych doświadczeniach, że im mniej silnych proszków się przyjmuje, a także im mniej się aplikuje globulek itd. do pochwy tym lepiej. Hormonów też jeszcze nie przyjmuje. Wszystko zależy od organizmu, ale podziwiam jeśli komuś udaje się łączyć amitryptyline z normalnym trybem życia, nie bez dużego wysiłku, dużych kosztów, litrów kawy itd. Wydaje mi się, że trzeba uważać z dłuższym jej stosowaniem. Nie zostało to u mnie potwierdzone, ale pojawiły się zaburzenia rytmu, niegroźne, ale nie przyjemne, mające oczywiście związek z tarczycą, ale po ami były nie do zniesienia, bez jest lepiej, i nie przesypiam połowy dnia. Do pochwy trzeba znaleźć coś co nie uczula, ja reaguje źle na wiele preparatów – pomaga uzupełnianie flory bakteryjnej np. invagiem, mnie nie uczula. Objawy w skrajnym przypadku łagodze lignocainą, na codzien pomaga mi panhenol. I do tego kwas hialuronowy, bo widzę jednak znaczną suchość, która przekłada się na pieczenie itd. Maść z gabapentyną, którą stosowałam, też zaczęła mnie podrażniać. Proszki dla dzieci do bielizny to podstawa oczywiscie, plus polecam prać bielizne w naprawdę wysokich temperaturach (uprałam ostatnio bawełnaine majtki w 90 stopniach i przetrwały), żeby zapobiec nawracającym infekcjom itd. Ponadto od 2 miesięcy pije prawie codziennie imbir z cytryną albo sam imbir parzony, zmieniłam trochę dietę, innymi słowy robie wszystko żeby odbudować odporność i wzmocnić organizm w sposób naturalny. Do tego witamina D3 pomaga zarówno a chorobach autoimmunologicznych jak i neuralgiach. Przekonuje mnie też coraz bardziej szkodliwe działanie pszenicy, i ją redukuje, do tego zauważyłam że uczula mnie mleko, więc bardzo rzadko jem przetwory mleczne – staram się. Trzeba się poobserwować i wsłuchać w siebie, szukać pomocy w wielu miejscach. Rehabilitacja i generalnie wysiłek fizyczny też pomaga. No i jedna z wazniejszych rzeczy, zdrowy i higieniczny tryb zycia, przede wszystkim wysypianie się i spanie w nocy a nie jej zarywanie. Oczywiście często wymaga to wielu poświęceń, ale warto spojrzeć na to inaczej, że są priorytety i bez pewnych zmian po prostu nie będzie dobrze. Trzeba w miare możliwości połączyć te wszystkie elementy, można wtedy przetrwać, a co będzie dalej to zobacze. Wierze w to że jak udaje mi się znajdować przyczyne i nazywac problem, wprowadzać wielotorowe działanie, to w końcu nie będzie tylko lepiej, a będzie po prostu dobrze. W kazdym razie warto, ale każdy przypadek jest z pewnością inny i trzeba go rozwikłać.
24 stycznia 2014 o 11:09 #2698gugaParticipantW profesjonalnym podejściu lekarzy do vulvo, a co za tym idzie doświadczenia w prawdziwym leczeniu, wprawdzie nie mam, ale mogę potwierdzić to co pisze użytkowniczka 'bm’. Żyje z tym 11 lat i rzeczywiście kwas mlekowy, hialuronowy i probiotyki w każdej możliwej postaci pomagają. Bez nich nie wyobrażam sobie życia. No i ważne, żeby facet był delikatny, wrażliwy i nie spieszył się :-)
Nie próbowałam jedynie lidokainy, bo to musiałby lekarz przepisać, a żaden dotychczasowy na to nie wpadł.
U mnie najgorszy jest 1 dzień po, w którym dostaje zapalenia pęcherza/ cewki moczowej. Ból jest gorszy niż porodowy (a rodziłam 18h). Bez furaginy i wspomagaczach żurawinowych nie dałabym rady.
Proszę piszcie więcej o waszych sprawdzonych sposobach, co pomaga, a co nie. Leki lekami, ale z mojego doświadczenia wiem, że własne sposoby też mogą zmienić dużo.
Eeeh Matko, co ja bym oddała, żeby być zdrowa! ;-( Rozważam nawet wyjechanie gdzieś dalej w tym celu, chociaż póki co nie wiem dokąd.
24 stycznia 2014 o 11:26 #2699gugaParticipantMam jeszcze jedno pytanie zw. z leczeniem. Wnioskuje z waszych postów, że jedyne leki, jakie można dostać na Vulvo to maści na bazie lignokainy i amitryptylina. Czasami, jeżeli problem zw. z alergią to antyhistaminowe leki.
Z postów wywnioskowałam również, ze taka terapia, nie zawsze się sprawdza i często ból powraca.
Czy któraś z was spotkała się z innym podejściem, jakąś fizjoterapie przechodziła, lub przyjmowała inne leki?
24 stycznia 2014 o 13:45 #2700AnnuarParticipantZgodzę się z tym, co pisze na końcu „bm”, że każdy przypadek w tej chorobie jest (niestety) inny. To, co zmieniła w swoim życiu i co Jej pomaga – zdrowszy tryb życia, aktywność fizyczna, dobry sen, brak/unikanie stresu, duża odporność – u mnie „od zawsze” funkcjonuje naprawdę bez zarzutu, a jednak na vv nie pomaga :((((
24 stycznia 2014 o 13:50 #2701AnnuarParticipantGuga – jak przeczytałam, że z vv żyjesz 11 lat (ja mam ok. 4), to się załamałam. Chyba nie było na forum kobiety z takim stażem. Przyznam, że ciągle irracjonalnie wierzę, że ta choroba sama wkrótce odejdzie. Nie wyobrażam sobie żyć z nią całe, zwłaszcza jeszcze w miarę młode, życie…
24 stycznia 2014 o 20:06 #2702DagaParticipantLekarze zalecają też lek: Lyrica
25 maja 2014 o 23:52 #2905kassParticipantCześć dziewczyny,
Vestybulodynie zdiagnozowano u mnie 3 tygodnie temu, po 1.5 roku poszukiwań, płaczów, słuchaniem ze to problem z psychiką, głową wreszcie trafiłam do dra Leonowicza..
Narazie doszłam do dawki 2×25 ami dziennie. Efektów- narazie chyba brak.. Wprawdzie jestem chyba w lepszej sytuacji niż wy- ból odczuwam dość rzadko, i najbardziej doskwiera mi on podczas stosunku czy aplikacji tampona. wtedy jest nie do zniesienia :(
mam nadzieje ze niedługo pojawi się jakiś przełom, efekty- bardzo tego potrzebuję!
15 maja 2015 o 20:22 #3170musicParticipantJa od niecałych 2 tygodni biorę ami, obecnie jedną na noc. Ale zmniejszę na pól, bo ww ciągu dnia w głowie mi się kręci :/ Stosuję na noc maść robioną, nie podrażnia na szczęście. Ból raz wynosi 10/10, czasami 9 ale zazwyczaj w granicach od 7 wzwyż ;/ Nie wiem już co mam robić..
- AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.