vulvodynia.pl
strona główna / zaloguj się lub zarejestruj

ashannte

Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 11 wpisów - 1 do 11 (z 11 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • w odpowiedzi na: Czy ktoś się wyleczył? #1754
    ashannte
    Participant

    Witam was Kochane,

    jestem żywym dowodem na to, że VV da się pokonać! Nie chcę zapeszać, ale funkcjonuję normalnie bez brania jakichkolwiek leków, jedynie wciąż towarzyszy mi czasami ból podczas stosunku, ale jest on dużo mniejszy i rzadszy niż wcześniej.

    Co prawda moja walka z VV stosunkowo nie trwała długo, bo przez pół roku mojej wegetacji nie miałam pojęcia co mi dolega, a następne pól roku, choroba została wykryta, zajęło mi leczenie. Zaczelam od dawki 10 mg ami i 20 gabi, + maść lignokaina. Później zmuszona byłam zwiększyć dawkę do 20 mg Ami. Leki brałam przez pół roku, kiedy ból całkowicie ustał zaczęłam stopniowo zmniejszać dawkę i od około 8 miesięcy nie biorę leków i żyje normalnie. Co prawda ból sporadycznie pojawia się, i obawiam się, ze może powrócić, ale przynajmniej wiem już jak z nim walczyć. Trzymam teraz za Was kciuki, trzymajcie się ciepło kochane:*

    ps. Zdiagnozował mnie dr Świątkiewicz z Sopotu:)

    w odpowiedzi na: Pozbawiona kobiecości #2427
    ashannte
    Participant

    Ja niestety nie potrafiłam ukrywać bólu. Nie chciałam obciążać tym partnera ani innych bliskich, ale chyba nie dało rady inaczej… W momencie kiedy krzyczałam i płakałam z niesamowitego bólu podczas stosunku było raczej niemożlwie żeby partner nie zorientował się, że coś jest nie tak . Dodam , że wspólżycie u mnie w ogóle nie było możliwe. Oprócz tego czasami ni stąd ni zowoąd doopadało mnie takie pieczenie, że niemal wyłam z bólu, nie byłam w stanie wykonywac codziennych obowiązków, często nie ruszalam się calymi dnaimi z domu, zawalałam uczelnię, pracę i prawo jazdy. Oczywiscie żadnych zwolnień lekarskich nie miałam, no bo przecież lekarz nie wypisze mi zwolnienia na chorobę której nie ma:) Także tak jak mowie w moim przypadku było to niemal niemożliwe żebym miała cierpieć w ukryciu, choćbym nawet chciała:)

    w odpowiedzi na: Moje życie to koszmar… #2435
    ashannte
    Participant

    hmm kochana jelsi chcialabys sie dowiedziec czegos wiecej na temat spraw pechęrzowych polecam http://www.pecherz.pl , to tam najpierw trafiłam zanim zdiagnozowałam się, tam dziewczyny dały mi wskazówki jakie powinnam robic badania. Jest to co prawda strona poswięcona pęcherzowi ale jeśli chodzi problemy ginekologiczne uzytkownicy również doradzą jesli trzeba. Mowie o tym ponieważ Twoj problem wydaje mi się bardziej urologiczny, chociaz z tą vv nigdy nic niewiadomo. Może spróboj napisać tam o swoich dolegliwościach, bo my tutaj na ten temat raczej mało się znamy. A forum naprawde godne polecenia/

    w odpowiedzi na: Moje życie to koszmar… #2431
    ashannte
    Participant

    Kochana dobrze że doo nas trafilaś. Jednak zanim zdecydujesz się diagnozować vv musisz wykluczyć wszystkie choroby bakteryjne , grzybiczne , choroby pęcherza itd. I żadnych leków w ciemno! W przzypadku vulvodynii nasilają one objawy. Sama wiem po sobie, nałykałam się tyle leków na choroby , których nigdy nie było.. Jesli chodzi o badania, które robiłam ja, były to kilkakrotne wymazy z pochwy, wynik zawsze ten sam – drożdży i bakterii nie wyhodowano. Miałam robioną cystoskopie, czyli badanie pęcherza od wewnątrz, liczne posiewy moczu, badania moczu – trzeba zaznaczyc, ze są to dwa różne badania. Testy na chlamydie i wreszcie posiew z cewki moczowej mojego partnera. Wyniki wszytskie wychodziły idealnie. Lekarze więc rozkładali ręce. Tak więc znajdź dobrego ginekologa i urologa, który pokieruje cię jakie badania powinnaś wykonać. Jeśli wyniki będą dobre, polecam neurologa dr Świątkiewicza w Sopocie. Zajmuje się on leczeniem vv, lęczę się u niego ja i wiele innch dziewczyn z tego forum. Pozdrawiam i wiele zdrówka życzę !

    w odpowiedzi na: Amitryptylina #1151
    ashannte
    Participant

    Bardzo się ciesze Annuar, że Amitryptylina Ci pomaga. Mam pytanie do dziewczyn biorących Ami- jak z alkoholem? Niedługo sylwester a ja zastanawiam się czy ryzykować czy lepiej nie..

    w odpowiedzi na: Amitryptylina #1143
    ashannte
    Participant

    Annuar absolutnie niczego podobnego nie zauważyłam u siebie, waga cały czas stoi w miejscu. Apropo wagi, co ciekawe moj lekarz powiedział, że jeszcze nie spotkał się z grubsza kobietą ciewrpiącą na wulwodynię, z jego obserwacji wynika, że najczęsciej chorują na nią „szyczpiory”. Tylko nie wiem czy choroba jest zależna również od wagi kobiety, czy poprostu niska waga jest skutkiem wulwodyni. Ja np sporo schudłam przez tą chorobę.

    w odpowiedzi na: Amitryptylina #1140
    ashannte
    Participant

    Annuar wydaje mi się, że jesteś niepotrzebnie tak bardzo źle nastawiona na amitryptyline. Ja ją bardziej traktuje jak moje wybawienie :P Było ze mną naprawdę nieciekawie, zresztą nie musze chyba opisywać tutaj swojego stanu fizycznego i przede wszystkim psychicznego, bo przecież same tego doświadczacie. Amitryptylina pomogla mi wrócić do normalnego życia, biorę ją w połączeniu z GABAPENTIN TEVA. Teraz biore dawkę Ami 20 mg na dobe, ale coś czuję że za miesiąc przy kolejnej wizycie ulegnie ona zwiększeniu. Nie jest to lek psychotropowy, tylko bardziej antydepresant, który tak naprawde działa na leczenie depresji w dużo większych dawkach. Nawet na ulotce jest napisane, że stosuje się ją w leczeniu przewlekłego bólu. Ja mam zamiar podtrzymywac tą kurację przez jeszcze około pół roku, jeśli po odstawieniu objawy powrócą, zdecyduję się na blokadę. Uważam, że wycięcie łechtaczki nie jest dobrym pomysłem… Gdyż nerwy mogą sięgać trochę głębiej i nie sama łechtaczka może powodować ból, więc po co coś wycinac, skoro nie ma sie gwarancji że pomoże. Trzymajcie sie ciepło :)

    w odpowiedzi na: Amitryptylina #1138
    ashannte
    Participant

    Ja zaczyanam kolejną kurację z amitryptyliną. Mam brać 20 mg amitrypltyliny na noc. Wczesniej 10 pomagło ale tylko przez pierwszy miesiąc, poźniej organizm przyzwyczaił się najwidoczniej do leku i przestał działać. Teraz zażywam ami + gabapentin 100 mg 3x dziennie + lignocaiunum. Rozpoczełam kurację wczoraj i jak będą efekty od razu je tutaj opiszę:) Trzymajcie się ciepło dziewczyny :)

    w odpowiedzi na: Lekarz, który leczy vulvodynię #1630
    ashannte
    Participant

    Ja leczę się u neurologa dr Świątkiewicza w Sopocie, całe szczęście mieszka stosunkowo niedaleko trójmiasta ;)

    w odpowiedzi na: Amitryptylina #1124
    ashannte
    Participant

    Ja też mam juz receptę na amitryptylinę, ale leczenie rozpocznę dopiero w sierpniu. bo lekarz kazał mi zazywac ją na noc, a teraz pracuję na dwie zmiany wiięc o to narazie cięzko. Dr Świątkiewicz zabronił mi prowadzić samochód przez pierwszy okres leczenia. Po jakimś czasie sama mam stwierdzić czy czuję sie na siłach zeby prowadzić. Boję się trochę, że zrobię się głupkowata ;P

    w odpowiedzi na: Strona o vulvodyni – jaki ma sens ? #2413
    ashannte
    Participant

    Wiesz mimo, że duzo wpisów jest średnio aktualnych to myślę, że strona jest bardzo pomocna. Diagnoza to już bardzo dużo. Przynajmniej po pół roku męczarni, wydawani pieniędzy na lekarzy i tysiące leków w ciemno, wiem co mi jest. Wyczytałam też namiar do doktora Świątkiewicza do którego pojechałam. W sierpniu mam badanie, które ma na 100% zdjagnozowac wulwodynię.

Przeglądasz 11 wpisów - 1 do 11 (z 11 w sumie)

Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2015