vulvodynia.pl
strona główna / zaloguj się lub zarejestruj

Mrówka

Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - 1 do 10 (z 10 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • w odpowiedzi na: Przywitaj się!!:) #1403
    Mrówka
    Participant

    Oliwkawm Zobacz koniecznie post „Postępy w leczeniu”, tam dziewczyny piszą o innych metodach leczenia.

    w odpowiedzi na: Lekarze w Warszawie [Warszawa] #2326
    Mrówka
    Participant

    utirc: leczenie rozpoczęłam w marcu (amitryptylina, maść na gabapentynie, póżniej maść bez gabapentyny i lignocaina miejscowo). Obecnie skończyłam brać amitryptylinę i czekam na trzecią wizytę u dr Leonowicza (terapia amitryptyliną miała trwać ok sześciu miesięcy). Jeśli chodzi o rezultaty to zdecydowanie mniejszy ból, jednak nadal się utrzymuje choć już nie taki nie do wytrzymania (wcześniej nawet ból sprawiało mi aplikowanie tej maści – teraz ze spokojem mogę używać tamponów bez żadnych dolegliwości). Do stosunku wciąż stosuję Lignocainę, po której nic kompletnie mnie nie boli. Zobaczymy czego się dowiem na kolejnej wizycie. Dziewczyny wspominały też o biofeedbacku, który ponoć również proponuje dr Leonowicz jako kolejny etap leczenia. Dam znać jakie będą kolejne propozycje działania.

    w odpowiedzi na: Postępy w leczeniu #2669
    Mrówka
    Participant

    zazu: myślę, że pomysł z podsumowaniem jest bardzo dobry, faktycznie może wtedy zwrócimy uwagę na jakieś szczegóły, których teraz nie widzimy. Sądzę jednak, że ktoś „niedoświadczony” będzie miał z tym problem. Może któraś z dziewczyn lecząca się już dłużej by spróbowała a póżniej jeśli któraś z nas będzie chciała coś dodać to się uzupełni tabelę. Jeśli chodzi o dr Leonowicza to jestem zdziwiona, że zaproponował od razu dawkę 75 mg na dzień, z tego co wiem wszystkim (w tym i mi) kazał ją stopniowo zwiększać.

    Jeśli chodzi o moje podsumowanie to wygląda następująco:

    Na vvs cierpie prawdopodobnie od 5 lat.

    Ból związany jest jedynie ze stosunkiem „dopochwowym”.

    Zdiagnozowana vvs w tym roku w marcu.

    Lekarz: dr Leonowicz.

    Leczenie: Amitryptylina w dawce na początku 10 mg zwiększana stopniowo do 75 mg na dzień. Przez 2 miesiące maść na gabapentynie. Po dwóch miesiącach zmiana na inną maść bez gabapentyny. Miejscowo Lignocaina.

    Amitryptylinę skończyłam brać ok tygodnia temu, może trochę więcej, już nie pamiętam.

    Skutki uboczne leczenia: problemy „jelitowe”, zaparcia, wzdęcia, ogólna ociężałość.

    Ustały po skończeniu brania Amitryptyliny.

    Efekty: znacznie mniejszy ból, jednak nadal się utrzymujący w niewilekim stopniu. Nadal jednak do stosunku używam Lignocainy.

    O kolejnych działaniach dam znać po następnej wizycie u dr. Leonowicza.

    w odpowiedzi na: Postępy w leczeniu #2658
    Mrówka
    Participant

    Meri: nie poddawaj się, jeśli chodzi o lekarza, który u mnie pierwszy rozpoznał vvs (nie chce juz wchodzi w szczegóły, zobacz inne posty) to był to dr. Leonowicz z Warszawy. Ja mieszkam w Poznaniu, więc mam te 300 km do przejechania, ale to on mi pomógł, zapisał ami i inne leki, jestem na koncówce drogi, przynajmniej taką mam nadzieję. Czytałam, że niektóre dziewczyny pisały o częściowej poprawie, inne, że zupełnie się wyleczyły, a inne po jakimś czasie miały nawrót, ale poczytaj, poszukaj postów, które najbardziej odpowiadają Twoim dolegliwościom i działaj. Dziewczyny, jeśli same nie zadziałamy w naszej sprawie to nikt tego nie zrobi! :) Za nas wszystkie trzymam kciuki!

    w odpowiedzi na: Postępy w leczeniu #2651
    Mrówka
    Participant

    Będzie lepiej: ciekawa ta propozycja leczenia ;) zdawaj relację, ja też czytałam o biofeedbacku, ale przyznam, że nie ogarniam tego (co do zasady jestem sceptycza odnośnie leczenia psychologicznego – może dlatego, że przez rok leczenia u seksuologa nic kompletnie się nie zmieniło) ale jest to zawsze jakaś inna droga, może komuś pomoże! Pozdrawiam :)

    w odpowiedzi na: Lekarze w Warszawie [Warszawa] #2324
    Mrówka
    Participant

    Anita, wiem co czujesz, ja nie wierzyłam, że ktokolwiek może mi pomóc, ale postanowiłam, że nie dam się tej chorobie i chociaż spróbuję, zachęciły mnie opinie dziewczyn i naprawdę, uwierz mi – WARTO. Najgorzej zrobić pierwszy krok, ale jak wyjdziesz z gabinetu doktora Leonowicza na pewno poczujesz to co ja – ulgę jakby ktoś zabrał mi 100 kg kamień z barków naprawdę, poczujesz, że jest ktoś kto Cię rozumie i chce Ci pomóc, chce, umie i naprawde pomaga! Trzymam za Ciebie kciuki, nie łam się, zobaczysz, niedługo znowu zaczniesz się uśmiechać zamiast płakać w poduszkę! :)

    w odpowiedzi na: Lekarze w Warszawie [Warszawa] #2322
    Mrówka
    Participant

    Odnośnie lekarza w Warszawie – leczę się u doktora Leonowicza – złoty człowiek, pomógł mi po 5 latach szukania pomocy w Poznaniu, gdzie mieszkam. Stonowany, spokojny, wszystko dokładnie tłumaczy i naprawdę daje odczuć pacjentce, że mu zależy. Cieszy się razem ze mną z pozytywnych rezultatów leczenia. Naprawdę szczerze polecam!

    Mrówka
    Participant

    Annuar, trzymam kciuki!

    zazu – święta racja!

    Ja walczę z vesti od 5 lat, ale dopiero od tego roku skutecznie (dzięki temu forum!!!!) i doskonale wiem, jakie to uczucie kiedy wiesz, że to Twoja choroba jest przeszkodą na drodze do szczęścia i Ciebie i partnera. Ja, dzięki bogu rozpoczęłam współżycie z obecnie już moim mężem, który zawsze mnie wspierał, chociaż wiem, że wielokrotnie było mu bardzo ciężko, ale przeszliśmy przez to razem i teraz razem od nowa uczymy się intymności. Jest coraz lepiej. I zgadzam się, że jeżeli facet tego nie zrozumie to po prostu nie jest wart Waszej uwagi. Niestety ale wyżej pępka nie da się podskoczyć. Życzę Wam wszystkim, i sobie przy okazji też, pokonanaia tej „zarazy”!

    w odpowiedzi na: Postępy w leczeniu #2648
    Mrówka
    Participant

    Witajcie dziewczyny! Mój ból związany jest stricte ze stosunkiem – zdiagnozowano u mnie (po 5 latach!) vestibulodynię.Leczę się od marca ami, wcześniej też stosowałam maść na gabapentynie i miejscowo lignocaine. Proszę powiedzcie, jak jest u Was – czujecie znaczną poprawę? Ja czuję, że jest lepiej, ale nie aż tak żebym nie stosowała też lignocainy (ale może też trochę za bardzo boję się, że będzie boleć więc za szybko się na nią decyduję). Powiedzcie mi jak jest u Was? Jeśli skończyłyście brać ami, czy nadal stosujecie ligno? Boję się, że będę musiała ją stosować do końca życia ;( (swoją drogą czy wiecie czy można ją długotrwało stosować?) Pozdrawiam Was serdecznie.

    w odpowiedzi na: Przywitaj się!!:) #1401
    Mrówka
    Participant

    Witam! Przede wszystkim dziękuję osobie, która wpadła na pomysł utworzenia tego forum, bo to dzięki niej moje życie staje się coraz lepsze! Mam 27 lat, cierpiałam, jak się oczywiście okazało dopiero w tym roku (sic!), na vestibulodynię od dnia kiedy rozpoczęłam współżycie czyli pięciu lat. Moje objawy dotyczyły tylko współżycia dopochwowego tj. właściwie stosunek nie był możliwy z powodu bólu zorientowanego wew. pochwy. Ból stopniowo stawał się coraz gorszy, aż w końcu 4 lata temu po prostu przestałam współżyć z, obecnie już moim mężem (mam to szczęście, że mój mąż jest i był moim jedynym partnerem seksualnym i zawsze starał się mnie wspierać, chociaż wiadomo, że miał swoje potrzeby, jak każdy facet ;)). Przez te ostatnie 4 lata bez współżycia zwiedziłam chyba ze 100 lekarzy ginekologów, z których żaden nie potrafił mi pomóc i mnie właściwie zdiagnozować. W rezultacie po radzie jednego z ginekologów zapisałm się do seksuologa, do którego chodziłam rok i wydałam naprawdę mnóstwo pieniędzy – NIEPOTRZEBNIE. Wmawiano mi, że problem jest w mojej głowie, że się boję, że może nie jestem gotowa na seks (znam mojego męża 11 lat – mówię to w kategorii żartu na argumenty seksuologa ;)) albo, że może nie pamiętam jakiegoś traumatycznego wydarzenia – BULLSHIT. W końcu pewnego pięknego dnia, zaczęłam się diagnozować na własną rękę dzięki pomocy doktora google i trafiłam tu. Dzięki tej stronie w tym roku trafiłam do lekarza, który w końcu mi pomógł. Mieszkam w Poznaniu a leczę się u doktora Leonowicza w Warszawie. Moje przypuszczenia okazały się słuszne i w końcu zostałam zdiagnozowana – vestibulodynia. Dostałam AMITRYPTYLINĘ, maść z GABAPENTYNĄ oraz do stosowania miejscowo przed stosunkiem LIGNOCAINE. Świat stał się lepszy, stopniowo uczę się znowu bliskości z mężem i razem cieszymy się skutkami leczenia. Nie jest idealnie nadal ale mam nadzieję i wierzę w to, że będzie. Dziewczyny, nie popełniajcie mojego błędu i nie czekajcie! Mi się odechciewało żyć – czułam się tak jakbym niszczyła swoje życie i jednocześnie męża. Znajdzie tu namiary na sprawdzonych lekarzy blisko miejsca zamieszkania i działajcie! Nie bójcie się zrobić pierwszego kroku! Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wamz całego serca pokonania tej „zarazy” :)

Przeglądasz 10 wpisów - 1 do 10 (z 10 w sumie)

Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2015